Koszykarze Turowa grali nierówno i zmusili licznie zgromadzonych kibiców do oglądania kolejnej nerwowej końcówki. Musieliśmy sobie radzić bez kontuzjowanego Karolisa Petrukonisa, którego w roli rezerwowego środkowego zastępował Kacper Borowski. Do wygranej poprowadzili zgorzelczan Cameron Ayers, zdobywca 18 punktów i Roderick Camphor, który zapisał na swoim koncie 16 "oczek".
Świetnie rozpoczęliśmy, po pierwszych 3 minutach prowadziliśmy 7-0. Akcje były doskonale zorganizowane, nawet jeśli piłka nie zawsze wpadała do kosza oddawaliśmy rzuty z wypracowanych pozycji. Obrona gości zostawiała nam dużo miejsca do prób trzypunktowych, z czego skrzętnie korzystaliśmy. Rywale nie potrafili stworzyć sobie dobrej sytuacji, często rzucali pod presją czasu i po indywidualnych akcjach. Niestety w pewnym momencie przestaliśmy trafiać za trzy, a Miasto Szkła systematycznie zmniejszało przewagę. W efekcie po pierwszej kwarcie mieliśmy remis 21-21.
Druga kwarta to prawdziwy popis gry Turowa. Wróciła skuteczność z dystansu, co dało całą kanonadę trójek. Bardzo dobrze funkcjonowała również zgorzelecka obrona, udało nam się zatrzymać Krosno na 13 punktach w kwarcie. Na przerwę schodziliśmy ze świetnym rezultatem 49-34. W oczy rzucała się nasza bardzo zespołowa gra, na 17 celnych rzutach z gry 13 trafiliśmy po asyscie. Oddaliśmy aż 20 rzutów trzypunktowych, przy świetnej skuteczności 45%. Dla porównania w sezonie wykonujemy 23 takie próby podczas całego spotkania. Świetne spotkanie rozgrywał Camphor, zapisał na swoim koncie 13 "oczek" i 3 asysty.
Na początku drugiej połowy zaczęliśmy popełniać proste straty, których nie było podczas pierwszych 20 minut. Niedokładność w grze „turów” i lepsza skuteczność gości pozwoliły im na zmniejszenie prowadzenia nawet do 6 punktów. Przed decydującą odsłoną na tablicy był wynik 68-58 dla „czarno-zielonych”.
Ostatnią kwartę agresywnie zaczęli goście, na 7 minut do końca prowadziliśmy tylko 72-69. Kluczowa dla losów meczu okazała się wtedy agresywna gra Kacpra Borowskiego. Popularny „Boro” był dosłownie wszędzie, gdzie koledzy go potrzebowali, zbierał po obu stronach pakietu, zdobywał punkty, a nawet przechwytywał. Zaowocowało to 10 punktami i 4 zbiórkami w samej czwartej kwarcie. Zapytany o jego postawę trener Michael Claxton powiedział: „Był bardzo ważny kiedy musieliśmy utrzymać prowadzenie i kontrolę nad meczem. Bardzo istotna była jego praca na atakowanej tablicy, dzięki temu utrzymaliśmy się z przodu.”
Świetnie w końcówce zagrał również Cameron Ayers. Amerykanin trafiał zawsze, gdy byliśmy w trudnej sytuacji i tego potrzebowaliśmy. Dzięki temu i dobrej defensywie w kluczowych momentach, udało nam się to spotkanie wygrać 87-81 po zaciętej końcówce. Szkoda jednak, że do niej doprowadziliśmy, właściwie na własne życzenie. Brakowało spokoju i koncentracji, w drugiej połowie popełniliśmy aż 9 strat. W meczu z Rosą Radom na wyjeździe na pewno nie możemy sobie na to pozwolić, co zresztą zauważył trener Claxton: „Na Rosę musimy być lepiej przygotowani, szczególnie pod kątem mentalnym” -stwierdził.
Miejmy nadzieję, że słowa trenera zamienią się w czyny i 23 grudnia wywieziemy z Radomia zwycięstwo.
PGE Turów Zgorzelec - Miasto Szkła Krosno 87:81 (21:21, 28:13, 19:25 19:22)
PGE Turów: Cameron Ayers 18, Rod Camphor 16, Stefan Balmazović 12, Kacper Borowski 12, Jakub Koelner 9, Brad Waldow 7, Jakub Patoka 7, Bartosz Bochno 4, Jacek Jarecki 2
Miasto Szkła: Krzysztof Jakóbczyk 15, Peter Alexis 15, Jakov Mustapić 15, Anton Gaddefors 12, Davis Lejasmeiers 11, Grzegorz Grochowski 7, Dariusz Oczkowicz 3, Damian Pogoda 2, Marcin Sroka 1