Anwil popełniał dużo strat, a Turów nie potrafił skutecznie kontrolować zbiórek. "Czarno zielonym" dużo dało wejście Roda Camphora, Amerykanin szybko zdobył osiem punktów. W Anwilu aktywni byli Ivan Almeida i Jaylin Airington. Po pierwszej części spotkania gospodarze prowadzili 21-20.
Ostatnią część meczu też zaczęliśmy źle, po celnym rzucie Zyskowskiego zrobiło się 70-54. Gospodarze tego prowadzenia już nie oddali, w skutecznym powrocie do meczu nie pomagały nam kolejne niecelne wolne naszych graczy i zbiórki ofensywne rywali. Ostatecznie włocławianie spokojnie kontrolowali przebieg meczu i wygrali 86-76. Najlepszymi strzelcami Turowa byli Rod Camphor i Cameron Ayers.
Zmarnowaliśmy w tym spotkaniu szansę na zwycięstwo, nie wykorzystaliśmy przeciętnej dyspozycji liderów gospodarzy. Wszystko przez przegrane zbiórki 37-23 i fatalną skuteczność rzutów wolnych. Boli szczególnie to, że zawiodły nas tak proste elementy koszykarskiego rzemiosła. Można powiedzieć, że nie przegraliśmy z Anwilem tylko z samym sobą. Daje to jednak nadzieję, że w dobrej dyspozycji jesteśmy w stanie pokonać włocławian.
Kolejna część rywalizacji już w sobotę we Włocławku.
Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec 86:76 (21:20, 27:21, 17:13, 21:22)
Anwil Włocławek: Ivan Almeida 17, Jaylin Airington 14, Jarosław Zyskowski 12, Jakub Wojciechowski 11, Kamil Łączyński 10, Quinton Hosley 8, Josip Sobin 6, Ante Delas 5, Paweł Leończyk 2, Michał Nowakowski 1, Mario Ihring 0.
PGE Turów: Roderick Camphor 19, Cameron Ayers 17, Bradley Waldow 12, Stefan Balmazović 8, Robert Skibniewski 6, Jakub Patoka 6, Bartosz Bochno 3, Karolis Petrukonis 3, Jacek Jarecki 1, Kacper Borowski 1.