Na parkiecie przy ul. Lubańskiej spotkały się w niedzielę dwie drużyny z samego dołu tabeli i jakkolwiek dobrze każda z nich by zagrała, obie z Suzuki 1 Ligi Mężczyzn spadają. Mecz był więc w zasadzie o nic. O roszadę na miejscach 15, 16 i 17. I choć wszyscy o tym wiedzieli, kapitan czarno-zielonych Bartosz Bochno, nie wyobrażał sobie, żeby zespół mógł sobie odpuścić ten pojedynek. Na pomeczowej konferencji prasowej zapewnił, że choć to, co zawodnicy mówią w szatni, powinno w szatni pozostać, to jednak nikt z turowiaków nie wyobrażał sobie innego zakończenia sezonu, jak zwycięstwem. - Niestety, zabrakło nam jednego, dwóch meczy żeby się utrzymać w lidze. Ale ten sezon był ciężki i cieszę się, że udało nam się tak go zakończyć - mówił. Dziękował też kolegom trenerowi i klubowi za to, że zgorzelecka drużyna, mimo wielu perturbacji na początku sezonu, mogła i zagrała na zapleczu polskiej, koszykarskiej ekstraklasy.
W podobnym tonie mecz i cały sezon podsumował również trener Wojciech Szawarski. - To nie był mecz bez znaczenia. To był ważny dla nas mecz! Nie chcieliśmy zostać na ostatnim miejscu i udowodniliśmy, że nie zasłużyliśmy na to, żeby tam być - mówił wyraźnie wzruszony szkoleniowiec zgorzelczan. - Dziękuję prezesowi, że dał mi szansę. Dziękuję organizacji. Dziękuję chłopakom, że byliśmy razem cały sezon, choć łatwo nie było. Dziękuję kibicom, których wsparcie czułem na każdym meczu, nie tylko tym rozgrywanym na własnym parkiecie, ale także na tych wyjazdowych. Było trudno, zwłaszcza na początku sezonu, kiedy wysoko przegrywaliśmy wszystko. W takich sytuacjach jest duże ciśnienie, zwalniani są trenerzy. Ze mną było inaczej, ja dostałem zaufanie, czułem wsparcie. I udało się zbudować fajną drużynę. W lidze wszyscy mieli w tym sezonie dwie rundy. My, tak naprawdę, mieliśmy tylko jedną, a i tak wystarczyłoby kilka zwycięstw więcej i byłoby naprawdę dobrze - mówił w niedzielę Wojciech Szawarski.
Co z nim dalej będzie? Czy poprowadzi drużynę ze Zgorzelca w kolejnym sezonie? W jakiej klasie rozgrywkowej zagra PGE Turów Zgorzelec w sezonie 2022/23? Czy faktycznie spadnie do drugiej ligi? A może zajmując 15 miejsce i mając w tabeli dwa zespoły pod sobą, zgorzelczanie jednak zostaną w Suzuki 1 Lidze? A może klub zdecyduje się na dziką kartę? A jeśli tak, to może do ekstraklasy? Pytania się mnożą, ale na odpowiedzi trzeba będzie jeszcze zaczekać. Jedno wszak jest pewne - po fatalnej pierwszej rundzie sezonu, PGE Turów Zgorzelec w rundzie drugiej walczył jak równy z równym z każdym z 16 ligowych rywali i wstydu czarno-zielonym barwom, ani miastu, ani też sponsorowi na pewno nie przyniósł.
A niedzielny mecz? Do trzeciej minuty trzeciej kwarty wyrównany, z prowadzeniem zmieniającym się niemal co rzut. A potem Turów włączył turbo i odskoczył na 10 punktów. Pruszkowianie doszli wprawdzie pod koniec trzeciej kwart na trzy punkty, ale sił na kwartę czwartą już im nie wystarczyło. W czwartej nasi dali popis. Dziurawili kosz rywali z dystansu i wygrali całe spotkanie różnicą 20 oczek. - Nie zasłużyliśmy na te dwadzieścia punktów - mówił po meczu Michał Spychała, trener gości. Panie Michale, pewnie nie. Ale dziś, gdy kurz na parkiecie już opadł, to i tak nie ma znaczenia. Jedyne, co ważne to, to jak wyglądał będzie następny sezon i oby był on dla obu klubów, tak z Pruszkowa, jak i ze Zgorzelca, lepszy, niże ten, który się właśnie zakończył.
PGE TURÓW ZGORZELEC - ZNICZ BASKET PRUSZKÓW 92-72 (23-24|18-16|21-19|30-13)
PGE TURÓW ZGORZELEC
Norbert Maciejak 4, Filip Pruefer 6, Mateusz Stawiak 13, Bartosz Bochno 12, Cezary Fudziak 14, Michał Marek 14, Adrian Kordalski 21, Maciej Marcinkowski 8
ZNICZ BASKET PRUSZKÓW
Błażej Sowa 4, Adrian Suliński 6, Karol Kamiński 9, Arkadiusz Adamczyk 3, Antoni Michalski 12, Damian Tokarski 9, Łukasz Bodych 11, Kamil Czosnowski 10, Karol Dębski 8