Przez nieobecność Stefana Balmazovicia wyszliśmy na to spotkanie eksperymentalną piątką, z dwoma rozgrywającymi na pozycjach obwodowych. Mimo tego, bardzo dobrze zaczęliśmy i szybko objęliśmy prowadzenie 9-2. Od samego początku graliśmy zespołowo i na bardzo dobrej skuteczności. Po pierwszej części spotkania prowadziliśmy 23-15.
W drugiej kwarcie kontynuowaliśmy dobrą grę i systematycznie powiększaliśmy prowadzenie. Bardzo aktywni w ataku byli Waldow, Ayers i Camphor. Świetna ofensywa i dobra obrona dały nam do przerwy powadzenie 51-29. W statystykach rzucała się w oczy świetna skuteczność i dobre dzielenie się piłką. Mieliśmy 61% z gry i 12 asyst, w porównaniu do 37% i tylko 4 asyst gospodarzy. Przeważaliśmy w każdym elemencie i spokojnie kontrolowaliśmy ten mecz.
Drugą połowę lepiej zaczęli rywale, po celnym rzucie Pinkston'a przewaga stopniała do 13 "oczek". Na szczęście serią punktów spod kosza odpowiedzieli Waldow i Borowski. Celny rzut Roda Camphora dał nam prowadzenie 69-50 po trzech kwartach.
W ostatniej części spotkania przewaga tylko rosła, w pewnym momencie wynosiła prawie 30 punktów. Trener Claxton już na cztery minuty przed końcem mógł dać odpocząć podstawowym zawodnikom. Z tego właśnie powodu prowadzenie zmalało, lecz i tak wygraliśmy przekonująco 87-66.
Na pewno cieszy długo wyczekiwane wyjazdowe zwycięstwo, do tego odniesione w dobrym stylu. Trzeba jednak powiedzieć, że gra się tak jak przeciwnik pozwala, a Krosno pozwoliło nam na wiele. Mecze podobne do tego powinny być standardem przeciwko niżej notowanym rywalom. Niestety nie były i wczorajsza wygrana nie jest kolejnym krokiem do play-off, a raczej świąteczną osłodą na koniec słabego sezonu. Boli tym bardziej, że w takich meczach pokazujemy niewykorzystane możliwości tej drużyny. Kolejny mecz "czarno-zieloni" rozegrają we własnej hali, 7 marca przeciwko Rosie Radom.
Miasto Szkła Krosno - PGE Turów Zgorzelec 66:87 (15:23, 14:28, 21:18, 16:18)
Miasto Szkła: Jayvaughn Pinkston 17, Peter Alexis 14, Dariusz Oczkowicz 8, Davis Lejasmeiers 6, Jakov Mustapić 6, Krzysztof Jakóbczyk 5, Grzegorz Grochowski 4, Anton Gaddefors 3, Marcin Sroka 3.
PGE Turów: Cameron Ayers 19, Brad Waldow 19, Rod Camphor 14, Jacek Jarecki 11, Karolis Petrukonis 10, Kacper Borowski 7, Jakub Patoka 5, Bartosz Bochno 2, Robert Skibniewski 0, Michał Lichnowski 0.