Oświadczenie
Szanowni Kibice Turowa Zgorzelec,
Klubowi to życia nie przywróci, pozwólcie jednak, że wywołany do tablicy skieruję do Was, kibiców kilka słów wyjaśnienia. W moim odczuciu, tocząca się publicznie dyskusja o klubie, jego kondycji i przyczynach upadku nie powinna być jednostronną narracją tych, którzy gaszą światło sugerując oskarżycielsko, że muszą to zrobić bo ktoś inny, gdzieś, kiedyś, coś… Nas, byłych działaczy nie zaproszono do niej, a przecież, skoro w pewnym momencie mojego życia historia KKS Turów Zgorzelec na kilka lat stała się także moją własną, chciałbym móc przedstawić swoje zdanie, ocenę pozostawiając Wam, sympatykom i kibicom.
Prezesem KKS Turów Zgorzelec SA zostałem w listopadzie 2008 roku. Nie był to niestety spokojny czas. Wszyscy, także nasz klub, odczuli skutki światowego kryzysu, który wybuchł niedługo po podpisaniu kontraktów z zawodnikami i trenerami. Załamanie kursów walut, przy przeszło stuprocentowym wzroście wartości dolara i euro, spowodowało wzrost kosztów klubu o ponad 70% w stosunku do zakładanego budżetu. Nagle okazało się, że trzeba "znaleźć" brakujące kilka milionów złotych, tymczasem los miał w zanadrzu kolejny cios – klub stracił trenera. Cóż, jak to mówią "nieszczęścia chodzą parami". Nie załamaliśmy jednak rąk, nie poddaliśmy się skupiając wysiłki na rozwiązaniu problemów. Piękną nagrodą był sukces - klub zdobył srebrny medal i osiągnął świetne wyniki wartości medialnej!
Kryzys trwał zmuszając firmy, w tym naszego sponsora, do oszczędzania, więc nowy sezon 2009/2010 rozpoczęliśmy z pomniejszonym budżetem i niepomniejszonymi oczekiwaniami co do celów jakie powinniśmy osiągnąć. Wyzwaniem było sprostanie oczekiwaniom sponsora, Grupy PGE. W 2009 roku była ona także sponsorem reprezentacji kraju i rozgrywanych we Wrocławiu Mistrzostw Europy, więc chciała podczas mistrzostw wykorzystywać wizerunek reprezentantów kraju zatrudnionych w naszym klubie. Odmowa nie wchodziła w grę, a klub rozgrywał przecież w tym czasie Puchary Europejskie co z kolei wiązało się z koniecznością gry na hali spełniającej wymogi rozgrywek EuroCup. Zgodne stanowisko PGE i Polskiego Związku Koszykówki, które oświadczyły, że polski klub powinien rozgrywać mecze na terenie Polski, zaowocowało decyzją o wyborze na miejsce rozgrywek Wrocławia, bo tylko tam był odpowiedniej klasy obiekt. To właśnie m.in. analiza poniesionych w tym czasie kosztów (też wcześniejszych w Libercu) stała się przyczynkiem do zainicjowania przeze mnie rozmów z PGE o udziale klubu w budowie nowej hali sportowej w Zgorzelcu. Nowoczesny obiekt w mateczniku klubu pozwoliłby nie tylko uniknąć przyszłych kosztownych i męczących wyjazdów wymuszonych brakiem odpowiedniej hali, ale też zapewniłby zespołowi odpowiednie warunki treningowe i meczowe, których wymagająca kosztownej przebudowy, przestarzała technologicznie hala przy Maratońskiej nie spełnia. Po kilku miesiącach negocjacji podpisałem największy w historii Klubu kontrakt otwierający drogę do budowy w Zgorzelcu obiektu, w którym mogłyby być rozgrywane wszystkie mecze Turowa, zarówno te w PLK, jak i te związane z rozgrywkami europejskimi, bez konieczności ponoszenia kosztów wojaży drużyny. W moim odczuciu na jej budowie zyskujemy wszyscy: klub, miasto i kibice Turowa Zgorzelec. Jednak i tym razem nie obyło się bez problemów. Było już po sezonie, powoli dopinaliśmy warunki umowy o budowę hali, kiedy Dolnośląski Urząd Skarbowy zablokował konto klubu, żądając spłaty ponad miliona złotych zobowiązań wynikających z oceny umów z lat 2006 – 2007. W kasie klubu nie było wystarczających środków, aby uporać się z tymi roszczeniami, ale dzięki wyrozumiałości i życzliwości wielu instytucji i podmiotów współpracujących z nami uporaliśmy się i z tym wyzwaniem. Nikogo nie zawiedliśmy! Powoli i cierpliwie wychodziliśmy z tych kłopotów rozkładając płatności na kilka miesięcy. Warto przypomnieć, że mimo zaciskania pasa, kolejny sezon 2010/2011 zakończyliśmy zdobywając tytuł Wicemistrza Polski. A przeznaczyliśmy wtedy kwotę prawie o połowę niższą od wydatków na drużynę z ostatniego budżetu.
Ze stanowiska prezesa klubu zrezygnowałem po wyborach parlamentarnych, w których zdobyłem mandat senatora. Pragnę jednak podkreślić z całą mocą, że kiedy w roku 2011 odchodziłem z KKS Turów Zgorzelec, klub był w dobrej kondycji, co potwierdzają sprawozdania finansowe Klubu za 2011 rok. Zarzut braku zapłaty na rzecz miasta określonych w umowie kwot, który wysunięto na ostatniej konferencji, to manipulacja faktami. Ogłoszony przez Urząd Miasta w 2011r. przetarg na budowę hali nie został przecież rozstrzygnięty. Nie rozpoczęto budowy, nie było więc podstaw do wystawienia faktury i stąd brak przelewu. Niedomówienia i półprawdy zdominowały dzisiaj narrację o sytuacji klubu. To przykre. Zwłaszcza, że narratorzy, którzy jeszcze chwilę temu z dużą pewnością siebie obiecywali wyprowadzenie klubu z kłopotów, teraz wykonali woltę i twierdzą, że nie mogą dla klubu zrobić nic ponad sprzedaż marki wycenionej znacznie poniżej dotychczasowej wartości, mierzonej w sile medialnej i reklamowej. Zamiast zasłaniać się insynuacjami i obrzucać błotem lepiej byłoby rozmawiać o faktach i wspólnie szukać rozwiązania. Problemy finansowe i nie tylko to dla klubu nie nowina. Mieli je i inni prezesi, i ja, miały też obecne władze. Nigdy jednak nie rozwiązywano ich w takiej atmosferze jak obecnie, bo każdy komu bliski był klub rozumiał, że eskalowanie napięć nie służy nikomu.
Kończąc powtarzam raz jeszcze: Wynik finansowy za rok 2011 był jednoznacznie dodatni i został uwzględniony w sprawozdaniach finansowych dostępnych w KRS dla każdego, kto chce go poznać. Spłata zobowiązań, o które upomniał się urząd skarbowy (patrz wyżej) nie była kosztem i nie wpłynęła na wynik klubu. Czynienia mi zarzutu ze spłaty zobowiązań wobec Skarbu Państwa nie będę komentował. Wierzę, że prędzej, czy później wszystko zostanie wyjaśnione i cierpliwie czekam na ten moment. Życzę tego nam wszystkim i mimo wszystko mam nadzieję, że zła passa się odwróci. Bo w sercu ciągle mam Turów! Turów ze Zgorzelca!
Jan Michalski