NaStyku.pl

Koszykarska niedziela w Zgorzelcu

Nie udało się. Na inaugurację sezonu 2 ligi kobiet, nasze dziewczęta z Citronex UKS Basket Zgorzelec uległy rywalkom z KS Wichoś Jelenia Góra 54:79.
Debiutowi dziewczyn Citronex UKS Basket Zgorzelec w II lidze przyglądało się kilkuset kibiców
Debiutowi dziewczyn Citronex UKS Basket Zgorzelec w II lidze przyglądało się kilkuset kibiców

Chciałoby się powiedzieć - pierwsze koty za płoty. Zgorzelczanki - najmłodsze i najniższe w lidze w okresie przygotowawczym wygrywały mecze sparingowe bieganiem. Jak tłumaczył trener Piotr Pietryk, były szybsze i bardziej mobilne na boisku. To pozwoliło im zaliczyć kapitalne występy przeciwko Maximusowi Kąty Wrocławskie, drużynie trzech C z Polkowic, a nawet wygrać turniej przedsezonowy w Brzegu (Memoriał Włodzimierza Siudy), gdzie rywalizowały m.in. z doświadczonymi MKS MOS Wrocław i  Stalą Brzeg. Ale w niedzielę (7.10) spacerek się skończył. Zaczęła się liga, a w niej walka o każde zwycięstwo, o każdy punkt.

Jeleniogórzanki przyjechały do Zgorzelca w ósemkę, pod koniec meczu ich trener nie mógł przez przewinienia skorzystać z dwóch podstawowych zawodniczek, a mimo to wygrały. Doświadczenie, wzrost i boiskowy spryt wzięły górę nad ambicją i wolą walki zgorzelczanek. Po pierwszej, wyrównanej kwarcie, zakończonej wygraną przyjezdnych tylko 16:13, w drugiej dyszce nasze „bananki” stanęły.  Problemem była skuteczność, tak spod kosza jak i z rzutów wolnych. Problemem była też obrona, przeciwko wyższym jeleniogórzankom. Problemem była chyba również trema związana z pierwszym występem w nowej hali, pierwszym przed tak sporą, o czym potem, publicznością. No i stało się... Drugą kwartę nasze dziołchy przegrały 10:21.

Po przerwie nieźle zaczęły, rzuciły się do walki, odrobiły straty, doszły „wichosie” już bodaj na dwa punkty, ale sił im wystarczyło tylko na tyle. Bo choć naszych było więcej na liście startowej, trener Pietryk z powodu kontuzji nie mógł skorzystać z dwóch doświadczonych, pierwszopiątkowych zawodniczek - na ławce siedziały Justyna Fura i Patrycja Lipniacka. Mimo to, trzecią kwartę dziewczyny wygrały 17:14.

W czwartej odsłonie goniliśmy, goniliśmy, goniliśmy, ale nie dogoniliśmy. Ręce opadały, gdy rywalki zaczęły trafiać za trzy za każdą naszą trójkę. Nie sfotografowałem sobie protokołu z meczu, a nazwiska nie zapamiętałem, ale ich dziewczyna z nr 3 na koszulce zrobiła nam w niedzielę dużą krzywdę, oj dużą.
Cóż, jeleniogórzanki były lepsze. Zasłużenie wygrały. Ale nawet mimo to, miło było patrzeć na nasze „basketki”. Zostawiły na parkiecie sporo serca. I co fajne, razem ze mną patrzyło na ten mecz - myślę - około trzystu kibiców, co uważam za całkiem niezły wynik jak na powrót po 12 latach rozgrywek II ligi kobiet do Zgorzelca i jak na mecz zgorzeleckiego w tej lidze beniaminka. Głowy do góry! Jest ok! 

****
W niedzielę, 7.10, w hali przy ul. Lubańskiej swój mecz rozegrali także panowie, występujący teraz, po dobrej zmianie w II lidze, zamiast w ekstraklasie. Nie wiem jaki przebieg miał ten mecz, przyznaję nie byłem. Przez 18 lat byłem spikerem Turowa, ale teraz przyszedł nakaz z samej góry, kto wie może nawet od pana Sławka, żeby do Pawula nie dzwonić. No to nie zadzwonili, spotkanie komentował ktoś inny. Cóż, nie ma ludzi niezastąpionych. Ktoś powie, to czemu nie byłeś na meczu prywatnie, jak wszyscy inni widzowie? O! I tu akurat odpowiedź mam prostą: Bo ja proszę państwa jestem kibicem Turowa Zgorzelec. ZGORZELEC! A nie Turowa Ręczyn... 

 

Tak dla przypomnienia.

To jest Turów Zgorzelec.                                                                  To jest Turów... 

             

 

 

 

Komentarze

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treścia zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwe lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Warto przeczytać

Zobacz również