NaStyku.pl

Kibice zepsuli widowisko

Komisarz PZKosz Roman Putra zdecydował, że jeśli obraźliwy baner nie zniknie, mecz nie zostanie wznowiony! Zniknął. Ale złe wrażenie po szalikach z Wałbrzycha pozostało.
Sportowo lepszy był Wałbrzych, ale za kibiców może się wstydzić
Sportowo lepszy był Wałbrzych, ale za kibiców może się wstydzić

To były derby Dolnego Śląska w I lidze koszykówki. PGE Turów Zgorzelec podejmował  Górnika Trans.eu Wałbrzych. Mecz odbył się nietypowo, bo w środę, 20 października. Tu powinna być z niego relacja. Będzie! Ale najpierw... o buractwie, które przeniosło się z trybun innych dyscyplin na areny koszykarskie.

Cóż, derby zazwyczaj rządzą się własnymi prawami i pokazem savoir vivre’u, wdzięku i kultury osobistej kibiców raczej nigdy nie są. W wypadku środowego meczu, kibice z Wałbrzycha popisali się jednak czymś zupełnie odwrotnym - chamstwem, lukami w wiedzy z geografii i zwykłą głupotą. Jedno wszak trzeba im oddać - przyjechało ich do Zgorzelca wielu. Patrząc na grupkę fanów zajmujących sektor Klubu Kibica Turowa Zgorzelec, bardzo wielu. Gdzie te czasy, gdy na koszykarskiej „żylecie” w hali przy ul. Maratońskiej a potem Lubańskiej siedziało - luźno licząc - ponad setka chłopa. Teraz taką siłą przyjechał do Zgorzelca oszalikowany Wałbrzych, a naszych było zaledwie kilkunastu. Pojedynek na gardła nie mógł więc wyglądać inaczej. Goście zakrzykiwali czarno-zielonych i kiedy z śpiewali: „Gramy u siebie, hej Górnik, gramy u siebie”. No cóż...

Gorzej jednak, bo oprócz tego niewinnego skądinąd hasła, intonowali też te inne. Śpiewali nam na przykład, że „Turów to nie jest polski klub”. A na wsparcie tej wykrzyczanej tezy w drugiej połowie meczu wywiesili na barierkach sektora, który zajmowali, wielki, biały baner z napisanym po niemiecku hasłem. Jakby to powiedzieć... Cytatem z filmów dla dorosłych, w którym to Turów miałby rzekomo być stroną bierną brutalnego, seksualnego aktu. Chamskie okrzyki, hm... Wulgaryzmy, cóż... Ale tego dla Romana Putry, który z ramienia PZKosz nadzorował przebieg meczu, było już za dużo. Nakazał ściągnąć obraźliwy baner, bo jeśli nie, gra nie zostanie wznowiona. Była też realna groźba przymusowego opróżnienie sektora kibiców Górnika Wałbrzych. Po kilkuminutowych negocjacjach z szalikowcami, baner został zwinięty, a mecz wznowiony. Ale niesmak pozostał.

Szkoda, naprawdę wielka szkoda, że na koszykarskich meczach dochodzi do sytuacji, które dotąd znane były raczej z innych aren. Trzeba mieć tylko nadzieję, że był to pojedynczy „wybryk”, bo i też muszę przyznać, że od blisko dwudziestu lat, odkąd bywam na koszykarskich gierkach w Zgorzelcu, podobnej sytuacji, która została rozwiązana dopiero pod groźbą zerwania meczu, nie widziałem.

Poproszony o skomentowanie tej sprawy Łukasz Grudniewski, trener wałbrzyszan, nie chciał w sposób jasny dać odpór chamstwu na trybunach. Powiedział jedynie, że on jest trenerem, a kibice to „nie jego praca”. Przyznał też, że przyjeżdżając do Zgorzelca spodziewał się łatwego zwycięstwa. - Nic nas nie zaskoczyło, nic nie było trudnego, nic nie sprawiało kłopotu - wyjaśnił, mówiąc o grze Turowa.

No cóż, tak to właśnie jest, gdy na parkiecie stają naprzeciwko siebie drużyny z samego dołu i samej góry tabeli. A tak właśnie było 20 października przy ul. Lubańskiej. PGE Turów to aktualnie czerwona latarnia pierwszej ligi. Górnik - jak podkreślił na pomeczowej konferencji prasowej trener zgorzelczan Wojciech Szawarski - to jedna z najsilniejszych ekip, niemal pewniak do awansu do ekstraklasy. On także odniósł się do zachowania kibiców. Tyle, że zgorzeleckich. Wspólnie z Maciejem Marcinkowskim (nowym nabytkiem Turowa), dziękowali fanom za ich obecność i doping, za to że stawiali głośny opór kibicom z Wałbrzycha. To zresztą nie były jedyne podziękowania z ust Wojciecha Szawarskiego. Trener gratulował także swoim zawodnikom walki. - Trochę lepiej wyglądała dziś obrona, mięliśmy natomiast duże problemy z płynnością w ataku. To nasza bolączka, która powoduje sporo strat. Ale pracujemy nad tym - wyjaśnił. - Potrzebujemy wzmocnień - zaznaczył. Bo jak dodał, jego zawodnicy nie urosną nagle o 10 cm. Mimo to, pytany o pracę w Zgorzelcu, w tym o kwestie organizacji klubu podkreślił, że zarówno on jak i zawodnicy mają tu wszystko, czego potrzebują. - Mamy piękną halę. Mamy logo, które nawiązuje do „dawnego” Turowa Zgorzelec, ale trzeba pamiętać, że to zupełnie nowy podmiot, co znaczy, że "paru rzeczy musimy się organizacyjnie nauczyć". Ale nie narzekam - stwierdził W. Szawarski. - Są kluby, gdzie wygląda to gorzej - dodał.

Mówiąc o samym meczu podkreślał, że liczba „trójek”, którymi wałbrzyszanie podziurawili kosz w Zgorzelcu to skutek postawienia strefy. - Musieliśmy stanąć strefą, bo inaczej chłopaki nie dojechaliby do końca meczu - tłumaczył założenia taktyczne Turowa, spowodowane wciąż zbyt krótką ławką rezerwowych, trener. - A jak jest strefa, to jest ryzyko trójek - dodał.

I faktycznie, Górnicy wykorzystali okazję przednio. Już w pierwszej kwarcie trafili dwa trzypunktowe rzuty, plus trzy wykonane z linii wolnych po trójkowym faulu. Trzy kolejne trójki goście rzucili nam w drugiej kwarcie, dwie w trzeciej i dwie następne w ostatniej. Nasi natomiast razili nieskutecznością. Mieliśmy ją na poziomie 12 proc. w rzutach za trzy (wpadły 3 na 25 oddanych) i 53 proc. w rzutach za jeden (9 trafionych na 17 oddanych). Statystyki wałbrzyszan były tu dużo lepsze - skuteczność „trójek” to u nich 39,1 proc. (trafili 9 na 23 rzuty), a celność z linii rzutów wolnych to aż 77 proc. (trafili 10 na 13 rzutów).

Co tu zresztą ściemniać, Górnik Trans.eu Wałbrzych był w tym meczu lepszy od PGE Turowa Zgorzelec w absolutnie każdym elemencie gry. I pokazali nam to już od pierwszego podrzutu, gdy po szybkim ataku punkty zdobył Pawlak, który zresztą okazał się wyróżniającym zawodnikiem całego spotkania. Tylko w pierwszej kwarcie nawrzucał Turom w sumie 9 punktów. Nam nie udawał się atak i szwankowała obrona, dlatego pierwszą kwartę przegraliśmy aż 11:26. W drugiej też nie było lepiej 14:27. Po tak wypracowanej przewadze drużyna przyjezdnych nie musiała się już za bardzo starać w kolejnych odsłonach. A nasi, mimo, że bardzo się starali... No cóż, wyszło jak wyszło. Czas podać wynik. Przerżnęliśmy, moi mili kolejny mecz, tym razem 60:97. 

PGE Turów Zgorzelec - Górnik Trans.eu Wałbrzych 60:97 (11:26, 14:27, 19:20, 16:24)

PGE Turów Zgorzelec
Kacper Wojtuś 3, Norbert Maciejak 9, Stanisław Heliński 10, Cezary Fudziak 23, Maciej Marcinkowski 15.

Górnik Trans.eu Wałbrzych
Jan Malesa 17, Marcin Dymała 13, Damian Durski 9, Krzysztof Jakóbczyk 2, Marcin Jeziorowski 2, Szymon Pawlak 21, Hubert Pabian 8, Bartłomiej Ratajczak 10, Damian Cechniak 4, Hubert Kruszczyński 11.

 

 

 

Komentarze

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treścia zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwe lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Warto przeczytać

fot. UKS Energetyk

Zgorzelec: Zawodnicy UKS Energetyk z zdobyli medale

Sport
czwartek, 11 kwietnia 2024, 11:01
5 i 6 kwietnia 2024 r. w Lubaniu odbyły się XV “Ogólnopolskie Zawody Pływackie o Puchar Burmistrza Miasta Lubań”. W dwudniowych zawodach wzięło ponad 300 zawodników z 21 klubów.
fot. Miasto Zgorzelec

Szkolny Klub Sportowy w SP2 i SP5

Sport
środa, 03 kwietnia 2024, 07:42
W 2024 roku na terenie Gminy Miejskiej Zgorzelec realizowany jest projekt „Szkolny Klub Sportowy” finansowany ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki.

Zobacz również