Mecz od samego początku był wyrównany, żadna ze stron nie potrafiła zbudować prowadzenia. Turów zaczął nietypowo, nie graliśmy pod kosz jak to mamy w zwyczaju na początku spotkań. Wykorzystywaliśmy za to strzelców, aktywni byli Cameron Ayers i grający tego dnia w wyjściowej piątce Jakub Patoka. Minimalnie przeważaliśmy przez większość kwarty, ale dobra końcówka Rosy pozwoliła jej wygrać pierwszą część spotkania 20-16. W drugiej kwarcie również żadna ze stron nie potrafiła odskoczyć. W Turowie ofensywny impuls z ławki dali Balmazović i Skibniewski. W barwach gości wyróżniali się AJ English i Ryan Harrow. Po ciągłej wymianie ciosów goście z Radomia wygrali pierwszą połowę 37-36
Drugą połowę lepiej zaczęła Rosa, na czele z Englishem, który zdobył siedem punktów z rzędu. Po wsadzie Sokołowskiego rywale prowadzili już 46-41. "Czarno-zieloni" szybko jednak odpowiedzieli i ponownie objęli prowadzenie.
Niestety w drugiej części kwarty graliśmy gorzej w ofensywie, a skuteczne akcje podkoszowych gości dały im nawet dziewięć "oczek" przewagi. Tablica wyników po trzeciej kwarcie pokazywała rezultat 63-57 dla radomian.
Dobrze rozpoczęliśmy ostatnią część spotkania, po celnych rzutach Bartka Bochno i Jakuba Patoki doprowadziliśmy do remisu. W odpowiedzi dwie "trójki" z rzędu trafił Harrow, dzięki niemu Rosa prowadziła 73-67. Turów jednak nie zamierzał się poddać i po rzucie spod kosza i wykorzystanym osobistym Camphora mieliśmy wynik 74-73. Następnie z półdystansu trafił Ayers, a rzut wolny trafił Borowski. Dało nam to cztery punkty zaliczki na dwie minuty przed końcem. Daniel Szymkiewicz zdobył punty spod kosza i w następnej akcji trafił jeden rzut wolny. Zrobiło się 77-76 i stało się pewne, że czekają nas emocje do samego końca. Po świetnej akcji Turowa efektywnym wsadem popisał się Borowski. Celnym rzutem spod kosza odpowiedział Harrow. Przy jednopunktowym prowadzeniu "czarno-zielonych" na linii rzutów wolnych stanął Ayers. Amerykanin zachował zimną krew i wykorzystał obie próby. Na dwadzieścia sekund przed końcową syreną Turów prowadził 81-78. Błyskawicznie dwa punkty zdobył Szymkiewicz, a następnie faulowany Skibniewski trafiał dwa wolne. Rosa miała osiem sekund i rzutem za trzy mogła doprowadzić do dogrywki. Goście jednak w decydującej akcji popełnili stratę i zwycięstwo nad wyżej notowanym rywalem stało się faktem.
Zespół pokazał w tym spotkaniu wolę walki i to, że mimo beznadziejnej sytuacji, nie chce rezygnować z walki o play-off. Widać było bardzo zespołową grę, która zaowocowała 23 asystami. Najlepszym strzelcem Turowa był Ayers z 21 oczkami na koncie. Cichym bohaterem spotkania był jednak fantastycznie tego dnia Kuba Patoka. Nasz skrzydłowy zdobył 19 punktów na bardzo dobrej skuteczności i dołożył do tego pięć zbiórek.
Już w przyszłą sobotę czeka nas bardzo ważny mecz u siebie. Będziemy podejmować w PGE Turów Arenie Stelmet Zielona Góra. Jeśli chcemy dać sobie szansę na play-off, musimy to spotkanie wygrać.