Mecz rozpoczął się świetnie. Widać było, że zgorzelczanie wychodzą na parkiet zmotywowani i wzmocnieni. W ostatnim czasie do drużyny dołączył 23-letni rozgrywający Kacper Traczyk, a trener Wojciech Szawarski posłał go do gry od razu w pierwszej piątce. I chociaż rzut sędziowski przechwycili krakusi, to do Czarno-zielonych należały pierwsze minuty. Najpierw zza linii trzech punktów piłkę do kosza cisnął celnie Maciejak, a kilka chwil potem kolejne dwa punkty zdobył właśnie Traczyk. Niestety dla naszych, goście szybko się pozbierali. Oddali siedmioma punktami z rzędu i od drugiej minuty systematycznie zaczęli budować przewagę. Widać ją było najbardziej pod koszami, gdzie naszym brakowało centymetrów, kilogramów i... skuteczności. Przez kolejnych pięć minut Akademicy zdobywali punkty, a Tury bez pomysłu biegały od sasa do lasa. Sposobem na zmniejszenie rozmiaru lania okazały się trójki, które pod koniec kwarty zaczęły nam wpadać. Dwie trafił Bochno, kolejną Fudziak i na przerwę mogliśmy zejść z "zaledwie" dziesięciopunktową przegraną.
Ostre reprymendy trenera w czasie pauzy najwyraźniej zadziałały. Tury znów wybiegły na parkiet zmotywowane i druga kwarta wreszcie zaczęła wyglądać tak, jakby na boisku grały dwie równorzędne drużyny. Ba! Byliśmy w tej części gry wyraźnie lepsi! Szybsi, celniejsi, graliśmy z pomysłem. Do strzeleckiej formy wrócił Czarek Fudziak, swoje punkty dołożyli też Norbert Maciejak, Kacper Traczyk i Bartek Bochno. Strata zaczęła szybko topnieć, by w 9 minucie wynieść już tylko dwa punkty, a chwilę później, gdy tuż przed syreną celnie za dwa rzucił Heliński, skurczyła się do zaledwie jednego oczka i na dużą przerwę schodziliśmy z wynikiem 38:39! Wróciła wiara i nadzieja na wygraną.
Towarzyszyły kibicom niestety jeszcze tylko przez pierwsze dwie minuty trzeciej kwarty. Od tego momentu na parkiecie rozszaleli się gracze gości. Bezlitośnie dziurawili zgorzelecki kosz - na zmianę - Zmarlak i Leszczyński. Z dystansu rozstrzelał się Wydra, który trafił w tej kwarcie aż trzy trójki! Czarno-zieloni odpowiadali rachitycznie. Sprytnie wymuszali faule wchodząc pod kosz, ale skuteczność w rzutach z linii wolnych spadła wręcz tragicznie. Nie trafiał Maciejak, pudłował Traczyk i Stępień. Przestrzeliliśmy w tej części gry w sumie dziewięć rzutów. I dokładnie o tyle przegraliśmy trzecią kwartę!
W czwartej odsłonie obraz gry niewiele się zmienił, znów nie trafiliśmy sześciu wolnych! Policzmy... Przegraliśmy 18 punktami. Tylko w drugiej połowie meczu nie przekuliśmy na punkty 15 wolnych! Wniosek nasuwa się sam. To spotkanie miałoby kompletnie inny przebieg, gdyby po stronie naszych więcej było uważności i precyzji. Zabrakło jej, bo zabrakło fizyczności. - Ale to nie tylko te, powtarzane ciągle przeze, mnie kilogramy i centymetry - wyjaśniał po meczu trener Wojciech Szawarski. - Mówiąc fizyczność mam na myśli także kwestie związane z kondycją. Kiedy jej brakuje, szwankuje też skuteczność - zaznaczył. W jego ocenie kolejnym elementem, który zadecydował w sobotę o porażce były też przegrane zbiórki. - Ale tu znów wracamy do fizyczności, której nam tak brakuje. Cóż, gramy dalej, pracujemy i z każdym meczem staramy się zagrać lepsze zawody - podsumował Wojciech Szawarski.
Na pocieszenie można chyba odnotować fakt, że krystalizuje się trzon kadry Turowiaków. Że dobrze pokazuje się na boisku Traczyk, że ważnymi graczami są Heliński i Maciejak, że podporą zespołu są Bochno i Fudziak. To już piątka, którą można powalczyć. Kiedy przyjdą kolejne wzmocnienia, wydaje się więc być całkiem prawdopodobne, że przyjdą też zwycięstwa.
PGE Turów Zgorzelec - AZS AGH Kraków 67:85 (16:26 | 22:13 | 15:24 | 14:22)
Zgorzelec: Kacper Traczyk 15, Norbert Maciejak 10, Stanisław Heliński 8, Bartosz Bochno 17, Cezary Fudziak 14, Maciej Marcinkowski 3.
Kraków: Patryk Wydra 10, Tomasz Zych 4, Filip Pruefer 4, Paweł Zmarlak 13, Wojciech Leszczyński 19, Kacper Rojek 4, Damian Dyrda 9, Rafał Zgłobicki 9, Wojciech Fraś 13.